Tak bardzo za nią tęsknił, tak wielka była to próba, czekać na nią trzy lata, że teraz ledwo nad sobą panował. Tyle słów cisnęło się mu na usta, nie zdążył ich jednak uwolnić. Za swoimi plecami usłyszał głosy. I śmiechy. I przekomarzania. Po chwili na ścieżce zamajaczyły sylwetki Zaklinaczy i Zaklinaczek Sabatu. Po kolejnej wszyscy krzątali się przy stole, rzucając w ich stronę ukradkowe spojrzenia. Nikolina zerknęła na nich tylko raz. Wystarczyło, żeby Teowoj się domyślił, dlaczego byli na polanie sami. Dała im czas, którego oboje desperacko od półtora miesiąca poszukiwali.
– Chodź. – Pociągnął ją lekko w stronę stołu. – Czas świętować Szczodre Gody.
Czy zastanawiałaś (łeś) się kiedyś jakby to było obudzić się ze wspomnieniami swoich poprzednich inkarnacji? A gdyby te wspomnienia niosły ze sobą krew, klątwę i miłość, jakiej dotąd nie doświadczyłaś(eś)? Zapraszam na czwarte opowiadanie prosto z domu Sabatu!
Wszystkie moje opowiadania są i będą do pobrania za darmo na stronie agnieszkasorycz.pl. Wkladam w nie mnóstwo pracy, researchu i serca. Jeśli lubisz je czytać i chcesz wesprzeć mnie w pisaniu dla Ciebie kolejnych, przybij piątkę i zaproś mnie na wirtualną kawę:)