Marzec, kwiecień, medycyna, książki i w końcu dobra pogoda.

Nie wiem jak Wy, ale ja wyjątkowo czekałam w tym roku na wiosnę. Po bardzo długiej jesieni i zimie, w końcu nadeszła moja ulubiona pora roku i przyniosła całą gamę nowych doświadczeń, na różnych polach. Ale od początku, bo przecież wiosna na dobrą sprawę dopiero się zaczęła:) Na początku marca miałam bliskie spotkanie z medycyną. Spędziłam na SOR jednego z warszawskich szpitali aż trzynaście godzin. Personel medyczny naprawdę miał co robić, i prawdę powiedziawszy nie wiem jak oni wytrzymują taki nawał pacjentów. A pacjenci bywają różni, od mocno roszczeniowych panów w sile wieku, którzy na ciężko chorych nie wyglądali, przez pobitych nastolatków, do pilnie potrzebujących pomocy ludzi po wypadkach, udarach i zawałach. Ogromna kolejka i ratownicy pracujący praktycznie bez chwili wytchnienia. Były też wzruszające sceny, z których jedna zapadła mi w pamięć najmocniej: para mocno starszych i schorowanych ludzi, którzy na każde badanie szli razem, za rękę.

Kwiecień na szczęście zamiast medycznych incydentów, przyniósł ładniejszą pogodę. W kwietniu więc zabrałam się za to, za co zwykle zabieram się o tej porze roku, czyli pracę. Wiosna i lato to najbardziej intensywne okresy zdjęciowe w branży filmowej, więc zdecydowanie jest co robić. W dodatku w połowie kwietnia odpalił się na Empik Go audiobook Północnego Sabatu i doszły obowiązki promocyjne. Z pozytywnym odcieniem zazdrości słucham więc znajomych, którzy perorują o majówkowych planach:) Straty wyjazdowe rekompensuję sobie zapędami ogrodniczymi. Na tarasie wylądowały póki co wiciokrzewy, zioła, lawenda, malina i truskawki. I muszę się powstrzymywać przed dalszą ekspansją roślinną, bo warto zostawić jakieś miejsce dla ludzi:)

Z przeczytanych książek:

How to write a mystery – Lee Child’a – propozycja dla autorów od mistrza suspensu. Przeczytałam w ramach własnego rozwoju literackiego.

The last thing he told me (O jedno cię proszę) – Laury Dave. Było to pierwsze moje spotkanie z twórczością tej autorki i całkiem udane. Klimatem trochę przypomina Gone Girl, albo Dziewczynę z pociągu.

The exiled fleet J.S. Dewes – prześwietna kontynuacja nagrodzonej serii Divide – niestety póki co nie ukazuje się ona w Polsce, a szkoda. Bo jest to jeden z najlepszych debiutów sf ostatnich lat.

Zabrałam się też za Dziewiąty dom – Leigh Bardugo i póki co szalenie mi się podoba.

W materii serialowo-filmowej:

Wszystko, wszędzie, naraz. Nie wiem ile tam Oscarów przypadło tej produkcji, ale podobno sporo. Jest to na pewno coś innego. Jedni są zachwyceni, inni nie, ja polecam, choć jednocześnie uprzedzam, że niektóre pomysły scenariusze trącają skrajnym absurdem.

Zaczęłam też oglądać Jak poznałam waszego ojca. Gorsze od oryginału, ale w ramach odpoczynku głowy, jak najbardziej się sprawdza.

Jeśli macie ochotę przeczytać więcej książkowo – serialowych inspiracji, zostawcie niżej swojego maila. Wrócę do Was z kolejnym dwumiesięcznym podsumowaniem!

Subskrybuj newsletter

Nie spamuję! Jeśli masz wątpliwości, zajrzyj do polityki prywatności. Jednocześnie zapisując się do newslettera oświadczasz, że ją akceptujesz.